Droga Krzyżowa dla dzieci – Propozycja 1

Przystanek pierwszy

Ludzie chcieli, żeby nie było Pana Jezusa. Nie chcieli, żeby chodził po ziemi, nie chcieli, żeby widział swoją Mamusię, przyjaciół, każdego kolorowego ptaka i szarego wesołego osiołka. Nie chcieli, żeby uczył religii. Pan Jezus był niewinny, ale ludzie nie chcieli, żeby żył. Chcieli Go wymazać gumą jak najpiękniejszy rysunek w zeszycie. Zgasić Go jak światło. Zdmuchnąć jak najwyższą świeczkę na choince. Ile razy kłamiesz, czynisz coś niedobrego, dokuczasz, myślisz o kimś ze złością, aż ci się łapy trzęsą stajesz się podobny do tych, co nie chcieli, żeby Pan ]Jezus chodził po ziemi.

Przystanek drugi

Pan Jezus bierze krzyż. Pan Jezus nie bał się dźwigać.

Nie bać się tego, co trudne – czasem bolesne.

Pewien chłopczyk chciał tylko skakać z radości, wąchać róże, trzymać na rękach kudłatego psa, zajadać wiśnie, kąpać się w rzekach ciemnych i jasnych, gwizdać na gołębie. Trzeba jeszcze podejmować się tego, co trudne – pomagać mamie nieść siatkę z zakupami, odrabiać lekcje, choćby się wydawało, że każda lekcja ciężka jak krzyż. Znaleźć dla kogoś dobre słowo, które leży zawsze niedaleko.

 

Przystanek trzeci

Pan Jezus upadł, ale nie skarżył się, że Go boli, nie chciał wszystkich bardziej jeszcze martwić. Jeżeli potkniemy się o kamień w czasie wakacji, potłuczemy się krzyczymy, jakby ktoś nas ze skóry obdzierał, że boli. Jedni jednak zaraz się gramolą i mówią: – już mnie nie boli, do wesela się zagoi – a drudzy ryczą, że ich boli, bez przerwy. Jak upadniesz – spróbuj się podnieść od razu. Wtedy będzie mniej bolało.

Przystanek czwarty

Pan Jezus szedł za miasto. Źli ludzie chcieli Go zabić, żeby Go nie było.

Patrzyli na wszystko jak na smutną zabawę w parku. Przy drodze stała Jego Matka z mokrą twarzą, nie mogła Mu pomóc.

Kiedy byłeś mały, przytulałeś się do mamusi, biegłeś do niej, kiedy cokolwiek cię bolało. Kiedy będziesz duży, przekonasz się, że czasem coś bardzo boli, ale i mamusia nie pomoże, musisz sam umieć cierpieć. Spotkać się z tym, co boli, sam na sam.

 

Przystanek piąty

Kto pomaga nieść krzyż Jezusowi? Nie znany nikomu człowiek. Cyrenejczyk. Ukazał się, żeby pomóc i odejść po ciemku. Najgorzej nie spotkać nikogo, kiedy ciężko. Ty także pomożesz Jezusowi, jeżeli nie będziesz stale narzekał.

Przystanek szósty

Nie wiemy, jak wyglądała w Weronika, która wybiegła z tłumu, żeby otrzeć chustką twarz Jezusa. Może była niska, może wysoka, może miała na głowie kokardę jak czerwone kukuryku. Była nie tylko dobra, ale i odważna. Nie bała się pomagać Temu, na kogo wszyscy tupali jak łobuzy w klasie. Każdy dobry musi być jednocześnie odważny, bo inaczej będzie dobrą ciapą.

Przystanek siódmy

Czasami ktoś upadnie, bo się za bardzo boi i dlatego się przewraca. Nie bój się, a będziesz szedł dalej.

 

Przystanek ósmy

Pana Jezusa wszystko bolało, został jak ptak oskubany z piór, ale chociaż Go bolało – pocieszał innych. Jeżeli masz kłopoty, coś cię boli, pomyśl, może innych bardziej bolą zęby, może komuś zimno, bo rura od centralnego ogrzewania pękła, może babci spadły okulary i nie widzi. Jeżeli pomyślisz, że kogoś bardziej boli, stanie się cud – to, co ciebie bolało, wyda ci się mniejsze i nie takie ważne.

Przystanek dziewiąty

Czasem ktoś upadnie dlatego, że się śpieszy.

Pan Jezus upadł dlatego, że miał za ciężki krzyż, że zrobiło Mu się słabo.

A ty czasem jesteś silny jak źrebak, ale przewracasz się dlatego, że się za bardzo śpieszysz.

Przystanek dziesiąty

Pana Jezusa okradli. Zabrali Mu wszystko. Co Mu przyniesiesz, żeby nie był

nagi, żeby Mu nie było zimno? Jeżeli podzielisz się z kimś chorym czy biednym swoim jabłkiem, śniadaniem, książką, jeżeli pomodlisz się za niego, podlejesz kwiaty, żeby nie uschły , odmieciesz śnieg, żeby ciocia kaloszy w nim nie pogubiła – to tak, jakbyś Pana Jezusa przykrył ciepłym swetrem, kocem, płaszczem nieprzemakalnym, który nie przecieka choćby lało.

Przystanek jedenasty

Jak bardzo bolały Jezusa ręce i nogi…

Ile jest bólów w naszym ciele…

Kiedy się ukłujemy, oparzymy herbatą, potłuczemy. Kiedy kot zadrapie, gęś uszczypnie, dokucza złamany paznokieć. Trudno nie beczeć, kiedy boli, ale uczmy się znosić mężnie każdy ból.

Przystanek dwunasty

Pewnemu chłopcu przyśniło się, że gospodarz, który zamiatał podwórko w pomarańczowym fartuchu – umarł. Chłopiec zaczął we śnie płakać, ale kiedy się rano obudził, zbliżył się do okna, wspiął się na stołek i zobaczył gospodarza. W cale nie umarł. Zresztą ludzie patrzą na pogrzeby z orkiestrą i bez orkiestry i nie wierzą, że będzie śmierć. Ale Pan Jezus umarł naprawdę i zrobiło się wtedy tak ciemno, jakby cały świat płakał.

Przystanek trzynasty

Zdjęli Pana Jezusa z krzyża. Byli przy tym ci co Go kochali. Była Matka Boska z oczami czerwonymi od łez.

Płakali, ale wiedzieli, że Jezusa już nic nie boli, że odszedł do swojego Ojca.

 

Przystanek czternasty

Pan Jezus leży w grobie. Grób był ciemny. Przywalony kamieniem. I na świecie było ciemno. Na naszych cmentarzach są wiewiórki, ale tam ich nie było. Na naszych cmentarzach fruwają wróble i czasem skaczą po ciężkich grobach na cienkich nóżkach.

Ale tam nie było wróbli. Wszystko było obce.

A teraz piętnasty przystanek

Wszyscy wiemy, że trzeciego dnia Pan Jezus odwalił ciężki kamień i wyszedł z grobu. Poprzewracali się ze strachu żołnierze stojący na warcie. Stał się największy cud. Pan Jezus przychodzi do nas ukryty, ale żywy. Uśmiechamy się niosąc święcone w koszyczkach. Bije wesoło dzwon. Mali, średni i dorośli wciąż klękają w konfesjonałach, spowiadają się, żałują, że byli takimi głuptasami i zwątpili w Pana Jezusa. Raniutko każdy kogut pieje z radością od razu na czterech płotach.

Choćby człowiek unurzany był w błocie, nie musi być brudny, tak jak Kościół unurzany w błocie dziejów, nie przestaje być święty. Jeden święty (...) Kościół (...), w którym wzrasta razem pszenica i kąkol. Kościół złożony z grzeszników (...), nie przestaje być Kościołem świętym, bo ma on moc zamienić celników na apostołów, wszetecznice na święte Magdaleny.

Zastanówcie się dobrze, bracia, nad tymi sprawami i uważajcie, abyście nie zaniedbali siebie, bo do wielkich niebezpieczeństw prowadzą nas zaniedbania w rzeczach małych.

Choćby człowiek unurzany był w błocie, nie musi być brudny, tak jak Kościół unurzany w błocie dziejów, nie przestaje być święty. Jeden święty (...) Kościół (...), w którym wzrasta razem pszenica i kąkol. Kościół złożony z grzeszników (...), nie przestaje być Kościołem świętym, bo ma on moc zamienić celników na apostołów, wszetecznice na święte Magdaleny.

Zastanówcie się dobrze, bracia, nad tymi sprawami i uważajcie, abyście nie zaniedbali siebie, bo do wielkich niebezpieczeństw prowadzą nas zaniedbania w rzeczach małych.