Od kilku miesięcy nasze życie codzienne znajduje się w cieniu małego zarazka, który rzekomo jest całkowitą nowością i w sposób straszny zagraża naszemu życiu. Jednak na szczęście mamy testy, które pozwalają nam go wykryć i uzyskać względne bezpieczeństwo przez zdiagnozowanie zakażonych i odizolowanie ich od zdrowych. I tu jest haczyk. Codziennie w telewizji, radiu i na portalach internetowych możemy przeczytać ile nowych przypadków zakażeń zostało wykrytych i myślę, że dla wielu z nas jest to równoznaczne z ilością osób chorych. Czy tak jest w rzeczywistości? Na to pytanie starają się odpowiedzieć autorzy książki „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy PCR cz.2„, która będzie dostępna w sprzedaży od 09.11.
W oczekiwaniu na publikację kilka cytatów z tej książki.
A tutaj tłumaczenie artykułu, który ukazał się w New York Times 29.08.2020 r.
Podobny artykuł ukazał się na stronie BBC News 05.09.2020 r. (wersja angielska).
Ze wstępu dr. Mariusza Błochowiaka:
Ministerstwo Zdrowia codziennie straszy komunikatami dotyczącymi liczby osób rzekomo zakażonych SARS-CoV-2, bazując na badaniach wymazów z nosogardzieli metodą PCR, czyli łańcuchowej reakcji polimerazy (ang. polymerase chain reaction). Problem w tym, że tą metodą stosowaną na masową skalę w laboratoriach diagnostycznych w Polsce i na świecie nie da się w żadnym razie potwierdzić zakażenia koronawirusem:
…za pomocą tego testu nie jesteśmy w stanie odróżnić, czy koronawirus dokonał jedynie kolonizacji błon śluzowych czy już zakażenia poprzez wniknięcie do komórek, w których uzyskał zdolność do namnażania się. Nie jesteśmy nawet w stanie powiedzieć, czy uzyskany pozytywny wynik związany jest z obecnością wirusa w naszym organizmie czy też są to jedynie nieaktywne jego cząstki. A zatem, odpowiadając na Pana pytanie związane z tym „krytycznym zagadnieniem”, czyli tym, „co testy PCR mogą powiedzieć na temat faktycznego zakażenia”, można udzielić odpowiedzi, która niejako nasuwa się sama: niczego takiego nie mogą powiedzieć”
prof. Roman Zieliński, genetyk, znawca metody PCR
Powielony w wyniku reakcji RT-qPCR materiał genetyczny w ogóle nie musi należeć do koronawirusa. Pamiętajmy, że materiał biologiczny pobrany w wymazie z nosogardzieli jest zanieczyszczony innym materiałem genetycznym, innymi wirusami, bakteriami, ludzkim DNA. Użyte w tej reakcji startery mogą również namnożyć ten materiał genetyczny. Dzieje się tak dlatego, ponieważ sekwencje homologiczne do użytych w reakcji starterów znajdują się w tym „zanieczyszczonym” materiale genetycznym. Reasumując, wynik pozytywny świadczy jedynie o tym, że jakiś materiał genetyczny został namnożony w wyniku reakcji RT-PCR. Aby określić, jakie jest jego pochodzenie, należałoby zsekwencjonować produkt tej reakcji. Przytoczone wcześniej wyniki zaprezentowane przez panel CDC1 pokazują, że uzyskany wynik pozytywny w teście na obecność koronawirusa to w 65% wynik fałszywie pozytywny. Ten wynik świadczy o obecności w wymazie innego materiału genetycznego niż koronawirusa
prof. Roman Zieliński, genetyk, znawca metody PCR
…RNA tego wirusa znajduje się praktycznie na powierzchni wymazywanej [nosogardzieli], ale to nie znaczy, że wirus wniknął już do komórek. Nie jest to również tożsame z tym, że mamy do czynienia z obecnością nienaruszonego, żywego (to złe słowo, ponieważ wirusy właściwie nie są żywe), zdolnego do namnażania się wirusa. Nie można tego wykazać przy użyciu testu PCR.
prof. Ulrike Kämmerer, immunolog i wirusolog